"I love, watching your every move
Trying to get close to you
Seems like I'm falling in love
I feel, heaven under my feet"
PROSZĘ, WRÓĆ!
Czemu to nie mogło trwać wiecznie? Czemu zakończyło się tak nagle? Po Twoim odejściu zadawałem sobie dużo pytań, na które nigdy od nikogo nie uzyskałem odpowiedzi.Turniej Czterech Skoczni trwał w najlepsze. Kwalifikacje przeszedłem bezproblemowo, w końcu miałem Ciebie przy boku. Byłaś, wspierałaś mnie, kibicowałaś mi. Znowu można było zauważyć dumę w Twoich oczach z mojego powodu. Stałaś w sektorze dla vipów razem z moją rodziną i Agnes. Właśnie, Agnes... Musiałem ukrywać przed nią swoje uczucia, jakie żywiłem do Ciebie. Nie chciałem jej ranić, chociaż wiedziałem, że i tak prędzej czy później to nastąpi. To nie tak, że jej nie kochałem. Była moją dziewczyną dwa lata, była szaloną, młodzieńczą, ale i niedojrzałą miłością. Kochałem ją, lecz nie tak, jak kochałem Ciebie. Przy Tobie czułem się szczęśliwy, czułem, jak endorfiny wypełniają mnie całego. Przy Tobie rozpierała mnie pozytywna energia. Agnes musiała zrozumieć, że to Ty byłaś i jesteś wybranką mojego serca.
Chłopaki postanowili, że po pierwszym konkursie idziemy na imprezę do klubu, który znajdował się dwie ulice od hotelu. Pamiętasz jeszcze jego nazwę? Ja pamiętam. Seven heaven. Choć wtedy dla mnie rozgrywało się piekło.
Myślałem, że rozszarpię Krausa. Wystarczyło jedno spojrzenie i już można było zauważyć, że się do Ciebie klei jak rzep do psiego ogona. Gotowało się we mnie, jak słyszałem jego kiepskie teksty na podryw, które Ci zapodawał. A Ty się z tego śmiałaś i widocznie nie miałaś nic przeciwko. Nie odrzucałaś jego nieudolnych prób flirtu, chyba Ci się to podobało. A w moich żyłach krew aż wrzała! Mordowałem wzrokiem Marinusa, a to, że siedział obok mnie, doprowadzało mnie do szału. Nagle Severin powiedział, że idzie się przewietrzyć i że mam mu towarzyszyć. Spojrzałem wtedy na niego jak na idiotę. W myślach mordowałem i jego, miałem ważniejsze zadanie niż wychodzenie z Freundem na dwór, musiałem pilnować Ciebie. Jednak blondyn był nieugięty i zmusił mnie do opuszczenia lokalu. Zacisnąłem pięści, bardzo niechętnie wstając od stołu i niby przypadkiem nadepnąłem Krausa, który zapiszczał jak mała dziewczynka. Podreptałem za Severinem i wyszliśmy na zewnątrz. Wszechogarniający chłód od razu nas dopadł i szybko zmusił do wejścia do ciepłego pomieszczenia z powrotem. Już chciałem wracać do stolika, ale Freund złapał mnie za rękę i zapytał, czy coś się dzieje. Jakby z automatu, odpowiedziałem mu, że wszystko jest w porządku. Lecz mój starszy kolega nie dawał za wygraną. "Młody, przecież widziałem, jak zabijałeś wzrokiem Marinusa. Czujesz coś do niej, prawda?". Severin mnie przejrzał. Był tak samo spostrzegawczy, jak Ty. Kiwnąłem głową, bo uznałem, że nie ma sensu przed nim niczego ukrywać. Wiedziałem, że mogę mu zaufać. "A co z Agnes?". Zacząłem błądzić wzrokiem po całej sali. Chyba muszę się napić. "Słuchaj Andi, ja cię pouczać nie będę. Jesteś dorosły, wiesz, co robisz.". Czasem nie bardzo. "Tylko zrozum, najpierw zakończ jedną sprawę, a później rozpoczynaj następną. Wiem, co mówię.". Freund już chciał wracać do towarzystwa, ale go zatrzymałem. "To naprawdę było tak widać? No w sensie to, jak ukatrupiałem Krausa spojrzeniem?". Na odpowiedź nie przyszło mi długo czekać. "Spokojnie, większość jest już wstawiona, myślę, że nikt niczego nie dostrzegł.". "A Rita?". Miałem wrażenie, że te słowa same wyszły z moich ust, bez żadnej kontroli. Severin uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu. "Ona cały czas na ciebie zerka. Nie zauważyłeś tego?". Rzuciłem okiem w stronę naszego stolika i faktycznie spoglądałaś w moim kierunku. Niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałem. Byłem właśnie w siódmym niebie.
Impreza dobiegła końca, jako że ja i Severin byliśmy najbardziej trzeźwi, to na nas spadło zadanie odstawienia wszystkich do swoich pokoi. Wank i Freitag byli tak pijani, że ledwo trzymali się na nogach. Nie chciałem wiedzieć, co będzie, jak trener ich rano zobaczy. Krausa musiał odstawić Freund, ja bym chyba go zupełnie przypadkowo zrzucił ze schodów. Agnes i dziewczyna Wanka też były lekko podpite, z nimi jednak nie było dużego problemu, potulnie jak baranki poszły do swoich pokoi. Nad Tobą czuwałem najbardziej, otworzyłem drzwi do pokoju, odwiesiłem kurtkę na wieszak, później, gdy już się przebrałaś, szczelnie przykryłem kołdrą, położyłem na szafce wodę i tabletki, bo wiedziałem, że rano nie będzie za ciekawie. Chciałaś, żebym został. Zostałem. Ułożyłem się obok Ciebie, a Ty wtuliłaś się we mnie, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. "Śpij, kruszyno." Pocałowałem Cię w czoło i bardziej przyciągnąłem do siebie. "Andi, ja się chyba zakochałam." Podniosłaś się na chwilę, posłałaś najpiękniejszy uśmiech, jakim kiedykolwiek mnie obdarzyłaś i z powrotem położyłaś głowę na moim torsie. A później słychać było tylko Twój równomierny oddech i moje szybko bijące serce. Ty zasnęłaś, a ja musiałem iść się przewietrzyć. Wróciłem do swojego pokoju dopiero nad ranem, nie mogłem zasnąć, serce biło mi jak szalone, pozytywne myśli eksplodowały w mojej głowie, a ja sam miałem ochotę śpiewać z radości. A teraz? Teraz jest beznadziejnie, każdy dzień jest taki sam, w niczym nie różni się od poprzedniego. To zadziwiające, jak może zmienić się czyjś świat, jeśli zabraknie w nim tylko jednej osoby.
Potrzebny był mi naprawdę porządny impuls, żeby uświadomić sobie, że to, co czuję do Ciebie, nie jest jakimś moim głupim wymysłem, czy chwilowym zauroczeniem. Spotkaliśmy się przypadkiem, a okazało się, że czekaliśmy na siebie całe życie. Pokazałaś mi, jak to jest prawdziwie kochać i być kochanym. Kochałem Cię nad ranem, w południe, wieczorem i w nocy. Kocham Cię dalej, ale czy Ty jeszcze kochasz mnie? Kolejne pytanie, na które odpowiedzi brak. Czy to, co było, nie wróci więcej? Nawet nie wiesz, jak bardzo mi Ciebie brakuje. Jak mam normalnie funkcjonować, skoro moje myśli w większości zapełnione są Tobą? Wiesz, że na szafce nocnej wciąż trzymam nasze pierwsze wspólne zdjęcie? To, które zrobiliśmy podczas któregoś ze spacerów. Patrzę się na nie co noc przed zaśnięciem. I wspominam to, jak było nam dobrze. Jak nagle się skończyło. Mam taką naturę, że wszystko rozdrapuję, rozpamiętuję, analizuję, a później cierpię. Cierpię, że nie ma Cię przy mnie, gdy się budzę i kiedy zasypiam. Jest mi cholernie ciężko. Kiedy odeszłaś, moje serce odeszło razem z Tobą. Tęsknie, Rito, bardzo tęsknię.
POTRZEBUJĘ CIĘ.
~*~
~*~
Ciężko pisało mi się ten rozdział, bo grypa rozłożyła mnie całkowicie, więc wybaczcie mi wszelkiego rodzaju niedociągnięcia. Mam nadzieję, że wyszło coś zdatnego do przeczytania. :)
Tak, okrutna dońka dalej Was męczy i nie wyjawia powodu odejścia Rity. Jeszcze troszkę musicie wytrzymać. Pomalutku, bardzo pomalutku zbliżamy się do kulminacyjnego punktu opowiadania.
I jeszcze raz serdecznie zapraszam na DRUGIE OPOWIADANIE, gdzie w zeszłym tygodniu ukazał się pierwszy rozdział. Może historia Manuela i Ines też Was zaciekawi? Mam nadzieję, że wpadniecie i zostawicie po sobie mały ślad w postaci komentarza. ;)
No i także tutaj, pod tym rozdziałem, byłabym wdzięczna, jakbyście napisali kilka słów. To naprawdę motywuje. :)
Do następnego ;*
No żal mi Welliego, ogromnie mi smutno po tym co przeczytałam. W zasadzie w życiu tak bywa, że doceniamy coś naprawdę dopiero, kiedy to utracimy. Niestety.
OdpowiedzUsuńCo do Freunda to podoba mi się ta postać, z resztą ogólnie pozytywnie go odbieram. Dla reszty chłopaków z ekipy niemieckiej to ważna osoba, ktoś musi trzymać drużynę, widzę go jako takiego starszego brata.
Życzę weny oraz zdrówka ;)
Pozdrawiam
Kurcze, szkoda mi Andiego.. smutek i tęsknota biją od niego na kilometr, a mi aż się serce rozpada. :/
OdpowiedzUsuńZnam Twój ból, sama dopiero co pogoniłam grypę, więc Tobie życzę szybkiego powrotu do zdrowia. ;)
Czekam na następny.
Pozdrawiam. ♥
Raz: Życzę zdrowia! Dwa: kolejny dobry rozdział. Jego miłość, ba, ogólnie uczucia i wszystko jest tak głębokie, piękne i w ogóle, ale jest w tym tyle bólu. Ach, czuję że chcę już wiedzieć wszystko, co, jak i dlaczego.
OdpowiedzUsuńCześć :D
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział <3 Wzruszyłam się. Poważnie...
Nie umiem chyba znaleźć właściwych słów.
Andi jest totalnie rozbity brakiem Rity. Niepokoi mnie to coś, co się wydarzyło. Jeszcze trochę czasu minie, dopóki poznamy prawdę, a ja już się nie mogę doczekać.
Mam nadzieję, że to "Andi, ja się chyba zakochałam" było o Andreasie, bo chyba pękło by serce, gdyby było inaczej.
Czekam niecierpliwie na kolejny ;D
Buziaki :*
Jestem!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, genialnie dobrana piosenka (którą tak swoją drogą uwielbiam), po drugie, cudowny rozdział. Czego chcieć więcej? :)
O matulu... aż mnie serce boli, naprawdę. Strasznie szkoda mi Andreasa, nawet nie próbuję sobie wyobrażać, co ten chłopak musi czuć w środku, przecież ból bije od niego na kilometry. Straszne, jak to smutek potrafi wykańczać człowieka...
Czekam na kolejne, zdrowiej nam kochana!
Buziaki :**
PS. Zapraszam do siebie na nowość w wolnej chwili :)
Ja tu się wczuwam, przeżywam i bum! Nagle wizja pijanego Freitaga. Nienic, nieważne.
OdpowiedzUsuńI dlaczego kojarzy mi się z Werterem? Matko, mój mózg mnie przeraża.
Brawo dla Severina, jedna ogarnięta osoba. Jasne, szkoda mi Andiego. Przykro czytać o jego cierpieniu. Ale w kwestii załatwiania spraw z kobietami inteligencją to on się nie wykazał.
Ale tak na poważnie i podsumowując. Jest pięknie. Znaczy...złe słowo, biorąc pod uwagę wydarzenia, ale rozumiesz, co mam na myśli. Podoba mi się, że stopniowo odkrywasz przed nami informacje i jest tak dużo emocji w tym.
Dużo zdrowia i weny :*
Cześć! (:
OdpowiedzUsuńSmutno tu. Tak mi strasznie szkoda Andreasa, przykro mi. Chociaż moim zdaniem powinien coś zrobić z tą sprawą z Agnes i Ritą.
Czekam na kolejny
Całuję :*
Jest cudownie! Nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńMam pewne obawy, czy Ricie rzeczywiście chodziło o Andiego. Bo, po pierwsze, była pijana, a po drugie, jeszcze kilka godzin wcześniej podrywał ją Kraus. I podejrzewam, że to właśnie on był powodem odejścia Rity. Ale to są oczywiście oczywiście tylko moje spekulacje :)
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. :)
Pozdrawiam i weny życzę! :))
o, ja się bardzo cieszę, że zbliżamy się do punktu kulminacyjnego!
OdpowiedzUsuńno bo kurcze, on coś do niej czuje, ona powiedziała, że się zakochała... niby wszystko powinno pójść dobrze, a tak nie jest, bo odeszła.
czekam na kolejne!
Dziękuję za zaproszenie. :D
OdpowiedzUsuńOd kiedy zaczęłam czytać tą historię od razu się zakochałam. Pięknie piszesz.
To wszystko jest takie tajemnicze, sprawia, że aż chce się czekać na więcej. *.*
Strasznie szkoda mi Andiego. Widać jak bardzo cierpi przez odejście jednej, ale za to bardzo ważnej osoby. :(
Czekam na więcej! <3
Pozdrawiam cieplutko :*
Niezmiernie przepraszam za ten niewybaczalny poślizg, ale już się melduję!
OdpowiedzUsuńBiedny Andi, niech on w końcu coś zrobi z tą sytuacją, bo to go wykończy! Takie cierpienie to straszna rzecz, nawet dla faceta...