"I would hold you in my arms,
I would take the pain away
I would take the pain away
Thank you for all you've done,
forgive all your mistakes"
forgive all your mistakes"
BYŁAŚ.
Często wspominam sobie początki naszej znajomości. Na drugim spotkaniu odważyłem się i podszedłem do Ciebie. Zmieniliśmy Twoją ławkę i moją ławkę na jedną, inną, naszą wspólną. Park po czasie zamieniliśmy na kawiarnię, kino, mieszkanie, wkrótce miał być nasz dom.
Poznawaliśmy się krok po kroku. Dowiedziałem się, że pijesz kawę, gdy jest Ci źle. Przez cały czas piłaś herbatę. Czemu nie dostrzegłem tego, że przed Twoim odejściem zaczęłaś pić tę cholerną kawę? Co się stało?
Na jesień postanowiłem poznać Cię z chłopakami. Zrobiłem to jednak niechętnie, bo chciałem mieć Cię tylko dla siebie. Ostatnim, czego bym sobie życzył, było to, żeby ta banda debili gapiła się na Ciebie i mówiła rzeczy, których nawet tu nie przytoczę. Ale Ty nalegałaś. Powiedziałaś mi "Andi, znamy się już tyle czasu, a ja nie poznałam jeszcze żadnych twoich znajomych". No i ich poznałaś, chłopaki Cię polubili i nawet zachowywali się względem Ciebie w miarę normalnie (co mnie zdziwiło, no bo... przecież to idioci, nigdy nie wiadomo, czego się po nich spodziewać).
Siłą rzeczy, poznałaś również Agnes. Ona też Cię polubiła. Wszyscy Cię lubili. Miałaś w sobie coś takiego, co sprawiało, że wszyscy pałali do Ciebie sympatią. Nieustannie uśmiechnięta, pogodna i ujmująca Rita. Moja Rita.
Zabrałem Cię do Klingenthal na inaugurację sezonu. Szalałaś z radości, jeszcze nigdy nie byłaś na żadnych zawodach. Ucieszyłem się, że był to Twój pierwszy raz, wiedziałem, że będziesz kibicować głównie mi. Drużynówkę wygraliśmy, w konkursie indywidualnym poszło mi trochę gorzej, ale widziałem w Twoich pięknych błękitnych oczach dumę. Byłaś ze mnie dumna. Wiem, że cały kraj też był ze mnie (i pozostałych chłopaków) dumny, ale liczyłaś się tylko Ty.
Do dziś pamiętam wszystkie zapachy związane z Tobą. Używałaś jabłkowego szamponu, tyle razy czułem tę przyjemną woń, gdy zanurzałem twarz w Twoich włosach. Twoje mieszkanie zawsze pachniało lawendą. Na każdym parapecie miałaś doniczkę z tym kwiatkiem. Sam kupiłem Ci kiedyś jedną. Mówiłaś, że nie lubisz róż. Dlatego podarowałem Ci lawendę, która (jak zapewniała mnie pani z kwiaciarni) miała symbolizować płomienną i żarliwą miłość. Moją miłość do Ciebie, Rito.
Nie zapomnę tego wieczoru, kiedy wpadłaś do mojego mieszkania cała zapłakana. Nie byłaś w stanie powiedzieć mi, co doprowadziło Cię do łez. Siedziałaś na moich kolanach i wtulałaś się we mnie, a ja głaskałem Cię po plecach, szepcząc do ucha słowa, które miały dodać Ci otuchy. Spędziliśmy na kanapie całą noc. Ty, wymęczona płaczem, zasnęłaś nad ranem. Ułożyłem Cię w pozycji leżącej i przykryłem puchatym kocem. Usiadłem w fotelu, który znajdował się obok kanapy i zacząłem analizować to, co od Ciebie usłyszałem. Po dwóch godzinach szlochu, opowiedziałaś mi wszystko. Opowiedziałaś mi o tym, jak u siebie w mieszkaniu zastałaś swojego chłopaka ze swoją siostrą w jednoznacznej sytuacji. Och, miałem wtedy taką wielką ochotę iść i zrobić z twarzy Twojego byłego miazgę, ale powstrzymałaś mnie. Powiedziałaś, że chcesz, abym z Tobą został, bo jestem Ci potrzebny. Bo w jednej chwili straciłaś dwie najważniejsze osoby w swoim życiu. I że jedyną ważną osobą, która Ci jeszcze została, byłem ja. Tymi słowami sprawiłaś, że mnie zamurowało. Byłem dla Ciebie ważny. Właśnie, byłem. Nie znam odpowiedzi na pytanie, czy nadal jestem.
Tyle razy zapewnialiśmy się nawzajem, że będziemy, że wszystko razem przetrwamy. Tyle złożonych obietnic, które okazały się być słowami rzuconymi na wiatr. Starałem się, Rito, naprawdę. Powiedz, gdzie popełniłem błąd? Gdzie zawiniłem? Dlaczego mnie zostawiłaś?
GDZIE JESTEŚ TERAZ?
~*~
~*~
Witajcie! :)
Tak oto prezentuje się drugi rozdział.
Tak oto prezentuje się drugi rozdział.
Co do jego formy (jak również pierwszego i kilku następnych), zauważyłyście, że są to wspomnienia Andreasa. I będą, ale tylko do pewnego czasu; jeżeli zasugerujecie się prologiem, być może będziecie wiedzieć do jakiego czasu tę formę rozdziałów utrzymam. Tak planowałam od samego początku. :)
Będę się starać, żeby rozdziały ukazywały się w miarę regularnie, zawsze gdzieś pod koniec tygodnia.
I dziękuję za Wasze komentarze pod jedynką i prologiem, naprawdę, Wasze słowa baaaardzo mnie motywują.
Czekam na opinie co do tego powyżej i do następnego. ;*
Uwielbiam, ubóstwiam... i tak chyba w kółko mogłabym powtarzać <3 Cudowny rozdział! Naprawdę zaczynam kochać to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńKurcze. Kiedyś między Andreasem i Ritą było naprawdę dobrze i wciąż nie mam żadnego konkretnego argumentu, co się stało, że się to skończyło. Zastanawia mnie to strasznie, przyśpiesz nieco akcje, bo umrę z ciekawości! :D
Czekam na kolejny, weny życzę ;*
Rozdział genialny. Nic nie mam więcej do dodania, jesteś wielka i podziwiam Twój talent bo sama go za wiele nie mam
OdpowiedzUsuńWeny i zapraszam do siebie na utonolemwtwoichsnach.blogspot.com/
Buziaki
Zaniemówiłam. Świetny rozdział, tak samo jak poprzednie. Super pomysł na formę tego opowiadania. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńO jej, dziewczyno, jak ty to piszesz? Rozpływam się, dosłownie. Kurcze, powtarzam się, ale uwielbiam to opowiadanie. Nic innego nie ciśnie mi się na usta, jak dziękować losowi, że mnie zaciągnął na twojego bloga.
OdpowiedzUsuńTak szczerze mówiąc to myślałam, że Andreas i Rita byli dotychczas parą, ale jak widać się myliłam :P Ciekawi mnie jedynie to,jak dziewczyna Andiego reagowała na Ritę - nie miała nic przeciwko ich znajomości?
Pozdrawiam i weny życzę! :))
OJEJU - to jedyne co przychodzi mi do głowy.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jak możesz tak pięknie pisać. Nie wiem jak to robisz, ale z chęcią wzięłabym od Ciebie odrobinę Twoich umiejętności.
Zastanawiam się co się stało z Ritą. Odeszła? Tylko dlaczego? Dokąd?
Z niecierpliwością czekam na kolejny.
Buziaki :*
Zaprosiłaś, więc jestem :)
OdpowiedzUsuńO matulu... chyba się zakochałam w twoim blogu *.* Jest tak ślicznie... przepraszam za takie nieskładne zdania, ale naprawdę, jestem pod ogromnym wrażeniem.
W dodatku świetnie dobrana piosenka... masz talent kochana, nie ma co :)
Mam w głowie ogromny znak zapytania, co się stało z Ritą? Dlaczego odeszła?
Czekam!
Buziaki :**
właśnie: gdzie jest teraz Rita?
OdpowiedzUsuńkolejny rozdział i równie tajemniczy, ehh. odsłoń nam trochę więcej kart! :)
Hej :)
OdpowiedzUsuńNa Twoje opowiadanie trafiłam przypadkiem i na pewno zostaje na dłużej.
Kolejny naprawdę genialny i tajemniczy rozdział, który mega mi się podoba.
Co się stało z Ritą?
Chyba wszyscy zadajemy sobie ty pytanie po przeczytaniu Twojego wspaniałego dzieła.
Będę Cię tylko zachwalać bo naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem Twojego opowiadania.
Mam nadzieję, że wszystko się szybko wyjaśni, bo ciekawość zżera mnie od środka. Widać, że Andi kocha/kochał Ritę.
Czekam na następny.
Pozdrawiam :*
Prolog zbyt wiele nie mówił. Jednak rozdział pierwszy podbił moje serce. Wiesz dlaczego? Piszesz przepiękne opisy. Czułam się jakbym była obserwatorem tej sytuacji, coś pięknego! Mam nadzieję, że nigdy nie zrezygnujesz z pisania. :) Drugi rozdział natomiast łapie za serce i nie chce puścić. Co się stało? Czy się znów spotkać? Tyle pytań mam w głowie... mam nadzieję, że szybko znów napiszesz kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
http://kazdy-ma-swoja-druga-twarz.blogspot.com/